Kilka lat temu, podczas silnego zainteresowania wyjazdami zagranicznymi w celach zarobkowych, z ojczyzny wyjechał znaczny odsetek fachowców. Tyczy to się głównie takich branż, jak motoryzacja, medycyna, czy sektor remontowo budowlany. Największe zatrudnienie znaleźli oni w Wielkiej Brytanii, czy Ameryce. Szybko okazało się, że jakość oraz zakres oferowanych, przez polskich pracowników usług, przypadł do gustu kontrahentom zachodnim. Rozpoczęli oni samodzielną karierę gospodarczą zakładając prywatne firmy i zrzeszając grupy pracowników pochodzenia polskiego. Był to rzut za trzy punkty. Zaufanie oraz uznanie dla krajanów tak szybko rosło, że niebawem stali się oni po prostu bezkonkurencyjni. Podstawą rozwoju polskich usług na zachodzie jest różnica w przygotowaniu do pracy, między polskimi a zachodnimi specjalistami. My, nauczeni historią i doświadczeniem, pełnimy w swoich domach funkcję tzw. „złotych rączek” potrafiących samodzielnie naprawić wiele urządzeń i wykonać większość prac. Anglicy i Amerykanie realizują się w bardzo wąskiej specjalizacji zawodowej. Stąd też wynajmując malarza nie można oczekiwać od niego znajomości zagadnień elektryki, czy hydrauliki. Kompleksowa realizacja inwestycji wymaga więc wynajęcia szeregu specjalistów poszczególnych dziedzin. Polskie przedsiębiorstwa oferują wykonanie zestawu prac tymi samymi siłami przerobowymi, a wszystko to szybko i w bardzo atrakcyjnej cenie. Kto by nie skorzystał?